Niedawno przypomniałem sobie, że gdy byłem dzieckiem uwielbiałem się bawić aparatem fotograficznym taty - naciągałem migawkę i wciskałem spust, żeby usłyszeć ten magiczny dźwięk. Po dwudziestu latach znów mam ten aparat w rękach.
FED-4, bo o nim mowa, to dalmierzowy cud techniki rodem z ZSSR. Oto jego krótka charakterystyka opisana w instrukcji (pisownia autentyczna):
Aparat fotograficzny "FED-4" pracuje na normalnej taśmie filmowej o szerokości 35 mm. Wymiar klatki filmu 24x36 mm. Szeroka rozpiętość migawki, wygodny naciąg migawki, synchronizacja z lampą błyskową, mały ciężar i małe wymiary aparatu - mogą zadowolić wymagania tak amatora jak i zawodowego fotografa."
Już niedługo sprawdzę, czy da mi tyle frajdy, co w dzieciństwie.
Cudo! Ja mam gdzieś tatusiowego Zenita, ale pamiętam, że obluzowały się jakieś śrubki(?) i korpus nie jest dobrze zaciśnięty.. trzeba by go poszukać i naprawić..
OdpowiedzUsuńteż mam takiego w kolekcji
OdpowiedzUsuńpoza tym jeszcze kilka
analogów ... no i powiększalnik
...